niedziela, 23 października 2011

Przeniesienie bloga.

Hej, blog zmienia teraz adres. Blogspot mnie zawiódł :/
Od dzisiaj blog będzie prowadzony na bloblo. Dokładny adres to http://zelkova-panna.bloblo.pl/
Nie martwcie się, na nowym adresie będą wszystkie rodziały i spis bohaterów.
Pozdrawiam :)

sobota, 22 października 2011

Rozdział 6

Victoria pobiegła do stajni.
-Ej ! A śniadanie ? - krzyknęła Miranda.
-Zaraz wrócę !
Dziewczyna wbiegła do stajni. Ktoś był w boksie Pedra. Wzięła odczepione wodze i zakradała się w tamtym kierunku. Postać wyszła z boksu i zaczęła podchodzić do Victorii. To był Tim.
-Co ty tu robisz ?!
-Pracuję, a co myślałaś ?-Tim uśmiechnął się szyderczo.
-Idź mi stąd !
-Nie. Twoja kuzynka, jakże naiwna, zatrudniła mnie z powrotem, po tym, jak się zeszliśmy.
-Dzwonię po policję !
Victoria pobiegła do siodlarni i zrobiła to, o czym mówiła. Policja przyjechała na miejsce 15 minut później.
-Słucham, o co chodzi ? - odezwał się sierżant.
-Dzień dobry. Ten chłopak został wyrzucony od nas wczoraj i myśli, że został na nowo zatrudniony.-opowiadała Victoria.
-Czy to prawda ?-sierżant Fleming zwrócił się do Tima.
-Nie do końca. Zostałem na nowo zatrudniony przez właścicielkę tej posesji.-tłumaczył się Tim.
Miranda w tym czasie wyszła z domu i szła w kierunku drogi. Wiedziała co zrobiła Victoria i udawała, że nic nie widzi. Jedak nie była wesoła z powodu Tima...
-Hmm, a może pan pokazać dokument, który potwierdzi pańskie słowa ?
-Eeee... No nie...-Tim spuścił głowę i zaczerwienił się.
-A jest w domu właścicielka posesji ?
-Je...
-Nie, wyszła do pracy.-wtrąciła się Timowi Victoria.
-Więc musimy pana zabrać na komisariat i porozmawiać.
Pan Fleming zabrał Tima do radiowozu i pojechali w stronę miasta. Miranda wyszła z kryjówki, jaką była spiżarnia i podeszła do Victorii.
-Co ten kretyn tutaj robił ?!-krzyknęła.
-Sama sobie zadałam to pytanie, kiedy go zobaczyłam...-odpowiedziała Victoria.
-Dobra, ważne, że już go tutaj nie ma.
-O kogo ci chodziło, kiedy mówiłaś, że Pedro jest w dobrych rękach ?-zapytała.
-Noo... Bo ja wstałam około 5 i zajęłam się wszystkim. Nie mogłam spać to pomyślałam, że warto byłoby nawiązać więzi z Pedrem.-odpowiedziała z uśmiechem Miranda.
Victoria się zaśmiała. Dziewczyny poszły do domu zjeść, nieco już wystygłe, śniadanie Mirandy. Jak zwykle było przepyszne. "Miranda powinna szukać kariery w gastronomii, nie u tych wychudzonych szkap, zwanych modelkami..."-pomyślała Victoria.
Po południu, kiedy przestało padać, Victoria zabrała Mirandę na halę. Przyprowadziła tam również Pedra. Wszyscy skierowali się do okrągłego wybiegu przyłączonego do hali. Victoria pokazała Mirandzie pewną technikę, która pomaga utworzyć więź miedzy koniem, a człowiekiem. Dziewczyna stanęła przy ogrodzeniu i patrzyła na kuzynkę, która, najwidoczniej, dobrze się bawi z Pedrem. Nagle przerwała im te harce i założyła siodło na grzbiet konia i przyczepiła lonżę do kantara.
-Wsiadaj.
-Ty... chyba nie mówisz poważnie...-powiedziała chwiejnym głosem Miranda.
-Mówię śmiertelnie poważnie-uśmiechnęła się Victoria.
Miranda weszła na grzbiet Pedra i zamknęła oczy. Koń prychnął i zachwiał się, jak zawsze, gdy ktoś na nim siedział.
-Aaaa ! Zatrzymaj go !
-Mirando... Ja nawet nim nie ruszyłam ...
Miranda otworzyła oczy, złapała kurczowo grzywę Pedra. Victoria przyjrzała się. Miranda miała wspaniały dosiad, jakby już wcześniej jeździła... Ale to przecież nie możliwe...

Późnym wieczorem, po wyczerpującej sesji treningowej Victoria czyściła Pedra. Usłyszała skrzypienie drzwi wejściowych do stajni. Takie inne, niż dotychczas znała. Usłyszała kroki. Wyszła cicho z boksu i kucnęła, tak, że nie było jej widać w ciemnościach. Zobaczyła znajomą sylwetkę. Była to jej przyjaciółka Angela.
-Uff, Angi, nie strasz mnie tak !-zaśmiała się Victoria.
-Witaj, strachajło !-zaśmiała się Angela.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać. Przyjaciółka pomogła Victorii wyczyścić Pedra i siodło. Potem poszły do domu, napić się kakao.
-Czemu przyszłaś tak późno ?-ciekawiła się Victoria.
-Mam dla ciebie wiadomość. Otóż niejaki Tim, kojarzysz, prawda ? No właśnie. Byłam u niego dzisiaj i zobaczyłam, że ma na ścianach same zdjęcia. Zgadnij z kim.
-Z Mirandą ? - powiedziała Victoria.
-Błąd, z Tobą.
Victoria szeroko otworzyła oczy.
-A jak płakał, że go wywaliłaś z roboty. Jeszcze dostał kaucje, za to, że wparował na wasz teren. 200 dolków chyba.
Victoria patrzyła na swoje ręce i siedziała nieruchomo. Nie wiedziała co o tym myśleć.
-...Dlatego prosił, żebyś do niego zadzwoniła...
-Mhmmm... co? Przepraszam, zamyśliłam się...
-Nie ważne już-uśmiechnęła się Angela.-Masz list od niego, powinien ci wyjaśnić wszystko.
Przyjaciółka położyła kopertę na kolana Victorii i pożegnała się z nią.
Victoria popatrzyła na kopertę i otworzyła ją powoli. Był tam list i coś jeszcze...

czwartek, 20 października 2011

Rozdział 5

-Co się stało ?-zapytała Victoria.
Bo... Jak wróciłam to...-szlochała Miranda.
Victoria objęła kuzynkę i słuchała uważnie.
-T-tim... Zerwał ze mną !
Victoria zbledła i otworzyła szeroko oczy. Miranda poszła do swojego pokoju. "O nie!"-pomyślała. Zdenerwowana wybiegła z domu szukać Tima. Znalazła go na hali, kiedy czyścił podłoże i usuwał kamienie. Otworzyła z hukiem zawiasy i podeszła do chłopaka.
-O co ci chodzi ?-zapytał Tim.
-A jak myślisz ?!
Kolega wyciągnął ręce, żeby objąć Victorię, ale ta go odepchnęła.
 -O to mi chodzi ! Starałeś się poderwać mnie, a tak na prawdę chodziłeś z Mirandą.
-Tak... To był błąd... Dlatego zerwałem z nią dla ciebie, dla nas.
-Jesteś świnią ! Ranisz ją, dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi. Wynoś mi się stąd ! Nie chcę cię już tu widzieć !
-Dobra, jak chcesz.-chłopak odrzucił grabie, wziął kurtkę i wyszedł. Słychać było tylko pisk opon jego samochodu. Jak on mógł coś takiego zrobić Victorii i Mirandzie ?!

Późnym popołudniem Victoria razem z Mirandą zamieściły w internecie ogłoszenie. Tima już tu nie będzie. Trzeba znaleźć nowego pracownika. Dziewczyny zjadły popisową lazanię Mirandy i poszły do salonu. Oglądały ulubiony serial i popijały gorące kakao. Na reklamach postanowiły sprawdzić, czy ktoś odpowiedział na zgłoszenie. Niestety... No cóż, będzie ciężej niż myślały.

Na następny dzień padał deszcz. Było bardzo zimno. Dobrze, że był weekend. Ale trzeba było wstać, żeby ogarnąć stajnię i siodlarnię. Victoria mozolnie ubrała się i zeszła na dół. Poczuła smakowity zapach jajek na szynce i ulubionej kawy. Miranda stała przy kuchence. Najwyraźniej rozweselona.
-Śniadanko zaraz będzie.
-Muszę iść do stajni, wyczyścić Pedra, wypastować siodła...
Miranda przerwała Victorii.
-Po śniadaniu, ja się taak starałam...-Miranda mówiła prawie jak dziecko. Victoria ciekawiła się, dlaczego jej kuzynka jest taka wesoła po wczorajszym dniu.
-Poza tym, nie martw się o to wszystko, o Pedra, wszystko jest w dobrych rękach...-dokończyła tajemniczo Miranda.

środa, 19 października 2011

Rozdział 4

Mijały dni. Victoria i Tim zbliżali się do siebie coraz bardziej. W wolnym czasie wychodzili razem do miasta. Victoria stała się teraz kimś ważniejszym dla Tima...

Nastą§pił piątek. Miranda miała wrócić już do domu. Victoria w szkole nie mogła się skupić. Cieszyła się. Jej kuzynka wraca, Pedro wyzdrowiał. Dziwiło ją tylko to, że nie może przestać myśleć o Timie.
Zabrzmiał dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji. Victoria razem ze swoją przyjaciółką, Angelą, rozmawiały tak, jakby nigdy się nie widziały, szły na przystanek autobusowy. W drodze powrotnej Angela opowiadała przyjaciółce o wyjeździe do Francji. Na przystanku Victoria pożegnała się z Angelą i pobiegła do domu. Miała nadzieję, że Miranda już wróciła. Myliła się... "No trudno"-pomyślała. Przebrała się i poszła do stajni osiodłać Pedra. Miała nadzieję, że nie spotka się z Timem.

Na hali Victoria załamała się. Porozwalane drążki, wielka sterta siana na środku, opony leżały dosłownie wszędzie. Dziewczyna nie dała za wygraną. Zdjęła siodło Pedrowi, zdjęła polar i wzięła się do pracy. Po niespełna 30 minutach hala lśniła. Przeszkadzała jej tylko ta sterta siana. Ale okazało się, że Pedro jej z tym pomógł. Podczas kiedy ona pracowała, on radośnie wcinał sobie sianko i dzięki temu sterty prawie już nie było. Dziewczyna uśmiechnęła się, pocałowała Pedra w chrapy i założyła mu siodło.
-No, mały, zobaczymy co potrafisz po tej chorobie-powiedziała Victoria do Pedra.
Koń parsknął entuzjastycznie. Dziewczyna wsiadła na niego i zaczęła wykonywać figury ujeżdżeniowe. Mimo tego, że Pedro był Arabem, był świetny w ujeżdżaniu.
Po jakichś 2 godzinach treningu Pedro zaczął się męczyć. Zakończyła "pokaz" krótkim spacerem hiszpańskim i zsiadła z konia. Pogłaskała go po ciepłej szyi i zaprowadziła do stajni. Tam porządnie go wytarła i wyszczotkowała. Zaniosła uprzęż do siodlarni i wypastowała. Odłożyła na miejsce i mozolnym krokiem kierowała się ku wyjściu. Tak, tego jej było trzeba. Porządnej przejażdżki na swoim ukochanym wierzchowcu. Wtem w drzwiach ukazał się Tim. Wyraźnie był zdenerwowany. Minął Victorie bez słowa, wziął miotłę i poszedł zamiatać stajnię. Dziewczyna zszokowana była zachowaniem kolegi, ale bardziej teraz myślała o Mirandzie. Pobiegła więc do domu. Zastała Mirandę. Siedziała przy stole. Płakała...

sobota, 15 października 2011

Rozdział 3

Victoria patrzy zaniepokojona na Tima.
-Zepsułem twoje ulubione siodło.
Chłopak popatrzył na dziewczyną z miną smutnego psiaka. Victoria nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
-Nie rób tej miny bo nie mogę przestać się śmiać-Wydusiła Victoria.
Tim zaczął się śmiać razem z nią.
-Co nie znaczy, że za to nie oberwiesz!-powiedziała dziewczyna poważniejąc.
Tim uśmiechnął się przyjaźnie i zaczął uciekać po całym domu. Victoria ruszyła za nim i załapała poduszkę leżącą na fotelu. Zaczęła bić nią Tima, aż w końcu się przewrócił. Oboje ze śmiechem leżeli na podłodze. Wstali, gdy tylko przestali się śmiać.

Wybiła północ. Tim dalej oglądał telewizję. Victoria zaspana zeszła na dół, cicho podeszła do stolika, wzięła pilota i wyłączyła TV.
-Ej ! - krzyknął Tim.
-Idź już spać, bo jutro narzekać będziesz, że zmęczony.
Chłopak westchnął i poszedł za dziewczyną na górę. Oboje Rozeszli się do swoich pokoi.

Wybiła 10 rano. Budzik Tima dzwonił, a Ten w ogóle nie wstawał. Victoria wyłączyła go i obudziła Tima.
- A nie mówiłam ?
-Bla, bla, bla, bla. - droczył się Tim.
Po pół godzinie oboje poszli czyścić stajnię. Victoria podała leki Pedrowi. Później pomagała Timowi znów rozplątywać te lonże.  Jak on to robi ?

Późne popołudnie. Victoria zaczyna się uczyć. Jutro test z historii, turniej siatkówki, kartkówka z matmy. Było tego pełno. Zadzwonił telefon. Była to Angela.
-Hej Victorio. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale byłam z mamą we Francji. Szkoda, że tak krótko.
-No... Dzięki za zaproszenie-prychnęła Victoria.
-Oj przepraszam...
Victoria rozłączyła się. Nie miała za bardzo ochoty na takie rozmowy.
Nie mrugnęła okiem, a już wybiła 23. Spakowała się, wzięła prysznic i poszła się położyć. Nagle do jej pokoju wparował Tim.
-Eeej... Mogę z tobą dzisiaj spać ? Boję się ! - żartował Tim.
-Śpij jak chcesz.- odpowiedziała cicho Victoria i odwróciła się na bok.
-Wy i te wasze babskie humorki...-Mruknął Tim
Przyszedł. Rozłożył materac na podłodze, ułożył się i oboje zasnęli.

Wiem, mało ciekawe. Nie miałam dziś weny...

piątek, 14 października 2011

Rozdział 2

-Jak to nie ma go w stajni ?!-Wrzasnęła Victoria.
-No...No nie ma-Odpowiedział cicho Tim.
Dziewczyna rzuciła w niego plecakiem i pobiegła do stajni. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Po drodze, na śniegu zauważyła ślady kopyt. "Bogu dzięki, że jest zima..."-Powtarzała sobie w myślach. Pobiegła po śladach. Po niecałych pięciu minutach znalazła Pedra. Leżał koło zawalonego pnia drzewa, zamarznięty i wystraszony. Na widok Victorii zarżał cicho i podniósł łeb. Dziewczyna uklękła przy nim i zaczęła go głaskać po zimnych chrapach. Wstała i zaprowadziła Pedra do boksu. Na szczęście Tim zdążył tam wysprzątać. Wprowadziła ogiera i zaczęła go wycierać. Po godzinie, kiedy Pedro leżał już wysuszony i najedzony w swoim boksie, Vitoria poszła odrabiać lekcje. Nie mogła się skupić. Ciągle myślała o swoim koniu. Usłyszała trzask drzwi wejściowych. Miranda właśnie wróciła do domu.
-Victoria ! Chodź na chwilę !
Victora przewróciła oczami i zeszła na dół.
-O co chodzi ?
-Słuchaj, zrobiłam już zakupy. Na obiad dziś przygotuję lazanię. Po południu przyjeżdża do nas ważny gość z agencji. Mogę dostać rolę w reklamie. Więc chciałabym żebyś mi pomogła-Miranda uśmiechnęła się i kontynuowała-Posprzątaj trochę w domu i ogarnij stajnię, bo koleś ponoć lubi konie.
-Nie wprowadzę go do Pedra, bo źle się czuje. Wybacz mi Mirando.-Powiedziała ze smutkiem Victoria.
-Oh, nie szkodzi-Miranda uśmiechnęła się i uściskała kuzynkę.-Zadzwonię do weterynarza i biorę się już za obiad.
Victoria uśmiechnęła się blado i zaczęła robić porządki. Minęło półtorej godziny. Wszystko lśniło czystością, a w domu roznosił się przepyszny zapach lazanii. Dziewczyny razem z Timem zasiadły do stołu. Rozmawiali o szkole, o stajni, o wizycie pana Adamsa.

Kiedy wszyscy już się najedli, Tim zmył naczynia, a Victoria poszła pomóc ubrać się kuzynce. Po 30 minutach zeszły obie. Zabrzmiał dźwięk dzwonka. Miranda otworzyła i zaprosiła pana Adamsa do środka. Victoria grzecznie się przedstawiła i wybiegła na zewnątrz oczekując weterynarza. Ten w końcu przyjechał. Wszyscy poszli do boksu Pedra. Lekarz pobrał krew, zbadał konia, wypisał receptę i odjechał. Victoria załamała się.Kolejny wydatek... Jakby było ich mało... Ale dla Pedra zrobi wszystko.Położyła ją na stole i zapytała kuzynkę, jak poszła rozmowa.
-Wspaniale ! Dostałam rolę ! Tylko znowu będę musiała wyjechać na tydzień.-Oznajmiła Miranda.
-To gratuluję. - Odpowiedziała Victoria z uśmiechem, czując jednak smutek. Znowu zostanie sama w domu. Tim jest tylko w stajni, nie zostanie z nią na tydzień... On ma swoją rodzinę.

Na następny dzień Miranda z walizkami żegnała się z Victorią i Timem i odjechała. Oboje poszli do stajni.
-I co teraz ? Wielka impreza ? - Droczył się Tim.
-Nie mam ochoty na żarty, Tim... - odpowiedziała majacząc Victoria.
-Coś nie tak... ?
-Nie ! Wszystko w porządku ! Pedro zdrowy śmiga po padoku, rachunki mam zapłacone i mam co zjeść ! Po prostu bosko !
- Dobra, dobra... Nie złość się - odpowiedział ze zmieszaniem chłopak.
Po chwili ciszy jednak znowu się odezwał.
-Zakład, że zaraz rzucisz mi się na szyję ?
-A co ? Wygrałeś w totka ? - powiedziała Victoria.
-No nie... Ale mogę z tobą zostać ten tydzień. Rodziców w domu nie ma, a rodzeństwo jest na tyle dorosłe, że sami sobie poradzą. - odpowiedział z uśmiechem Tim. - Więc jak... ?
Victoria uśmiechnęła się i zaczęła skakać z radości.
- Dziękuję, dziękuję !
-Eej, a gdzie rzucenie się na szyję ?
Victoria uderzyła chłopaka w ramię. Poszła zobaczyć, jak Pedro się czuje. O dziwo wstał i skubie sobie siano, jakby nic się nie stało. " Mój Pedruś, mój kochany Pedruś " - myślała Victoria.

Dziewczyna siedziała wieczorem przy stole z Timem. Popijali gorące kakao, żeby się rozgrzać po ciężkiej sobocie. Panowała grobowa cisza. Tim ciężko westchnął odstawił kubek i popatrzył się dziewczynie w oczy.
-Victora... Już długo czasu zbieram się, żeby ci coś powiedzieć i uważam, że to jest właściwy moment...
-Dziewczyna zdziwiona patrzy na Tima i słucha, co on mówi.
-Bo... No ja...

czwartek, 13 października 2011

Rozdział 1

Zimowy poranek. Śnieżek pruszy delikatnie tworząc przepiękną aurę zimową. Victora wychodzi na ganek ubrana w gruby polar z policzkami czerwonymi od zimna. W ręku trzymała kubek gorącego kakao. Obserwowała jak z dnia na dzień jest coraz piękniej. Popatrzała się w kierunku stajni. Uśmiechnęła się do siebie kiedy usłyszała znajome trzaski dochodzące z pomieszczenia gospodarczego. Odstawiła kubek na szafkę stojącą w przedpokoju, zamknęła drzwi i pobiegła do źródła hałasów. Po drodze mijała stajnię. Domyśliła się, że Pedro stoi i czeka na nią. Podeszła do drzwi zewnętrznych boksu i otworzyła je. Pedro z entuzjazmem podszedł do swojej właścicielki i zaczął przyjaźnie rżeć i trącać ją pyskiem. Victoria chociaż przy nim mogła zapomnieć o otaczającym jej świecie. Dała wierzchowcowi kawałek marchewki, pogłaskała go, zamknęła drzwiczki i pobiegła do pomieszczenia gospodarczego. Słyszała już wyraźnie, że to był Tim. Jak zwykle zaplątał wszystkie lonże i warczy, żeby to odplątać.
-Może ci pomóc ? - Victora stanęła w progu, skrzyżowała ręce na piersi i śmiała się do siebie.
-Nie dziękuję, sam sobie poradzę!- Odwarknął Tim.
Victora przewróciła oczami, wyrwała lonże z rąk kolegi i w kilka sekund już każda była ładnie związana.
-Z każdym dniem zadziwiasz mnie coraz bardziej...-Powiedział Tim trzymając rękę przy czole.
Victoria zachichotała.
-No widzisz, trzeba mieć talent!-drażniła się z Timem.
-Uważaj, bo jak cię złapię to już nie puszczę !
Victoria wybiegła przed budynek, schyliła się po śnieg i uformowała z niego idealną kulkę. Kiedy Tim odwrócił się, żeby poukładać wszystko, dziewczyna rzuciła w niego śnieżką. Zaśmiała się i uciekła krzycząc :
-Aaa ! Ratunku, bandyta chce mnie powstrzymać od pójścia do szkoły!!
Tim zaśmiał się i dodał:
-Leć już, bo autobus na ciebie czeka !
Wrócił do swoich obowiązków. Victoria pobiegła po plecak i wleciała do autobusu. Usiadła na pustym miejscu, dziwiąc się, gdzie podziewa się jej przyjaciółka. Oparła głowę o szybę, zamknęła oczy. Zobaczyła obraz swoich rodziców i jej, jako 5cio latki. Szczęśliwa rodzina wybierała się właśnie do wesołego miasteczka. Konkursy, zabawy. Mała Victoria była wniebowzięta ! Lecz była smutna, gdy musieli już wracać. Pech chciał, że wyprzedziła ich ciężarówka, która później wpadła w poślizg... To wszystko było tak szybko... Zamknęła oczy... Po chwili widziała przed sobą rodziców. Spali... Zaczęła ich budzić. Dziwiła się, czemu jest czerwona od jakiejś mazi... Czemu jej rodzice są czerwoni ? Czemu się nie budzą ?! Zaczęła płakać. Po kilku chwilach stała i patrzyła, jak pogotowie zabiera jej rodziców w dziwnych czarnych workach. Obok niej stała Miranda. Przytulała ją z całej siły. Mówiąc, że rodzice wrócą.

Victoria obudziła się czując jakiś dotyk na ramieniu. Zasnęła w autobusie, spóźniła się na lekcje. Pobiegła w kierunku swojej klasy. Cała smutna, zatopiona we wspomnieniach. Usiadła w ławce. Nawet nie mrugnęła, a już trzeba było wracać do domu.

Szła przez podwórze. Tim biegnie do niej, wyraźnie zaniepokojony. Zdziwiła się i słuchała wystraszonego chłopaka.
-V-v-victor-r-ria! Bo-o-o P-pedro-o on ... No nie ma go w stajni !!
...